Jakiś
czas temu mąż mój dostał od swojego działu prezent
urodzinowy w postaci zaproszenia do Manufaktury Cukierków.
Zrobiło się za oknem nieprzyjemnie, więc postanowiliśmy sprawdzić
co mają dobrego. I okazuje się, że wszytko jest u Nich pyszne, a
ile frajdy Adi miał jak mógł ukręcić swojego własnego
lizaka :) Eliza bała się dotknąć, bo przecież mogły się
pobrudzić raczki :P Mi najbardziej smakowały lizaki na ciepło.
Przeżyłam szok jak zobaczyłam ile przygotowali karmelu, szczerze
myślałam, że im zabraknie przynajmniej dla połowy ludzi na sali.
Ale pani wżęła i zaczęła rozciągać (przez co się dotlenił)
karmel. Mało że zrobiło się go więcej to z żółtego
zrobił się złoty, by ostatecznie stać się białym. Część
została zafarbowana na niebieski, żółty, czerwony, a
później połączył niebieski z czerwonym tworząc
fiolet, niebieski z żółtym robiąc zieleń i żółty
z czerwonym by powstał pomarańcz. Ilość jaka powstałą okazała
się bardzo duża. Każdy z uczestników mało, że zrobiła
swojego lizaka to jeszcze dostaliśmy po małym na przetestowanie czy
dobre :D
Muszę jeszcze zaznaczyć, że to manufaktura i wszystko
jest tu robione ręcznie.