niedziela, 7 lutego 2016

Spotkanie z maszyną

            Nie umiem szyć. Nigdy nie szyłam. Nigdy mnie to nie bawiło, aż do czasu. Gdy na świecie pojawiła się moja córa. Syn bawił się samochodami, miał garstkę przytulanek i było oki. A Eliza? Przez ramię ogląda razem zemną fb. I piszczy na widok każdego cuda jakie zobaczy. Oczywiście też każde z nich chce.
            Więc powstał królik. I tak jak powinnam się tego spodziewać źle szyłam, ale córa go uwielbia :) Tuli go i serwuje mu herbatkę aż serce się raduje :)



        Kiedyś już uszyłam torebkę z filcu (tu fota),  ale ręcznie. A dziś się pokusiłam o pomoc maszyny. Córa szczęśliwa, od razu zabrała i spakował swoje zabawki :)


           Na próbę też uszyłam trzy tulipany, ale tu nie było tak łatwo i przyjemnie. Namęczyłam się. I nie wyszły zbyt ładnie, choć Eliza skakał z radości :P



          No i ostatnie moje dzisiejsze dzieło ślimak :P teraz waśnie śpi sobie z moimi dziećmi :D nie jest idealny, ale już kochany więc czego można chcieć więcej?


3 komentarze:

  1. Piękne :) My jako mamy widzimy jakieś niedoskonałości, a dla naszych dzieci to są najpiękniejsze rzeczy.
    ps. Kochana torebki skradły moje serducho :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne prace, nie ma to jak rękodzieło! Wszystko co tworzymy sami jest jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. :)
    blondiverse.com

    OdpowiedzUsuń